sobota, 29 kwietnia 2017

15 - [...]es ist das letzte mal das wir reden mein Abschiedsbrief

Lars wrócił do domu o wiele później niż skończył trening. Nie miałam jednak żadnych podejrzeń, bo czasem wystarczyło, że Bender zagadał się z kolegami z zespołu, a oni potrafią plotkować o wiele dłużej niż kobiety.
Jednak takiego scenariusza w życiu bym nie wymyśliła. Lars pojawił się w domu w obecności...Markusa! Czego on tutaj chciał? Zdenerwowałam się na sam jego widok.
-Wujeek -uśmiechnął się do niego Nathan, po czym podbiegł do czarnowłosego. Chłopak lekko się uśmiechnął i przybił piątkę z chłopcem. Lars podszedł do mnie i spytał, czy może zostawić nas samych. Zgodziłam się, bo nie chciałam aby Nathan był przy tej całej sytuacji. Bender wraz z chłopcem udali się do kuchni, a ja spojrzałam wściekła na Markusa.
-Czego ty jeszcze ode mnie chcesz?!  -rzuciłam mu prosto w twarz.
-Spokojnie Simone... -próbował mnie uspokoić. -Chciałem z tobą porozmawiać... -wzięłam głęboki oddech aby trochę się uspokoić i spytałam:
-Myślisz, że mamy o czym? 
-Proszę, Simone, wysłuchaj mnie... -spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. Westchnęłam ciężko i pozwoliłam mu kontynuować. -Przemyślałem to wszystko...teraz wiem, że źle postąpiłem. Jednak nie mogę tutaj dalej żyć, bo wykończymy się oboje. Wyjeżdżam stąd, do Austrii. Znalazłem tam pracę i chcę tam zacząć nowe życie z dala od wszystkich których znałem. Myślę, że tak będzie najlepiej dla wszystkich... -wysłuchałam go i byłam w szoku. Nie spodziewałam się po nim takich postanowień. Nie po tym wszystkim co zrobił mi, i co mówił. -Chcę cię przeprosić...za wszystko. 
-Myślisz, że przeprosiny wystarczą? -spojrzałam na niego. -Człowieku, ja przez ciebie spać nie mogę, bo boję się, że ktoś mi krzywdę zrobi! -uniosłam się. -Wiem, że też jestem winna, tego co stało się, jednak...nie umiem. Nie umiem ci wybaczyć  –dodałam, starając się nie spuścić z niego wzroku.
-Rozumiem. -skinął głową. -Nawet nie sądziłem, że będziesz chciała mi wybaczyć. Po prostu chciałem powiedzieć ci o moich planach i przeprosić...Nic więcej nie chcę. Mam nadzieję, że uda ci się odbudować szczęście wraz z Larsem. Naprawdę na nie zasługujesz, Simone. -dokończył patrząc mi prosto w oczy. 
Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć, więc milczałam. Chłopak założył na głowę kaptur i bez słowa opuścił dom. Udałam się do kuchni, gdzie chłopacy świetnie się bawili. 
Po skończonym posiłku usiedliśmy w salonie. Nathan zaczął bawić się swoimi zabawkami, więc mogliśmy spokojnie porozmawiać.
-Rozmawiałeś z nim? -spojrzałam na chłopaka, a ten skinął głową.
-Czekał za mną przed moim autem. Nie chciałem z nim gadać, ale w sumie nie miałem zbytniego wyboru. -przytulił mnie niepewnie. 
-Powiedział ci o swoich planach? -spytałam, na co Bender odpowiedział skinieniem głowy. - Nie spodziewałam się po nim tego...
-Ja też nie. Nie po tym, jak ostatnio wyglądało nasze spotkanie. -westchnął. -Ale dobrze, że chce odpuścić. Wyjdzie to nam wszystkim na dobre -uśmiechnął się. 
-Musi... -niepewnie odwzajemniłam uśmiech. 
***
Kolejne dni mijały powoli. Lars mógł w końcu spokojnie chodzić na treningi, a ja nie bać się o każdy krok, jaki zrobię. Starałam się być taka jak kiedyś, jednak nie mogłam przyzwyczaić się do wszystkiego od razu. Miałam pewnego rodzaju blokady w swoim ciele. To wszystko było spowodowane tym, jak żyłam przez ostatnie pół roku. Chciałam aby wszystko wróciło do normy, jednak to była droga, którą cierpliwie musiałam przejść. Ufałam Larsowi, wiedziałam, że nie zrobi mi nic złego, jednak moja podświadomość momentami wolała żyć własnym życiem, a co gorsza, przeszłością. W najmniej oczekiwanych momentach przychodziły do mnie te wspomnienia, o których chciałam jak najszybciej zapomnieć. Najgorsze oczywiście były noce. Co prawda, w końcu pozbyłam się moich problemów z bezsennością, jednak nie potrafiłam do końca zwalczyć tych przeklętych koszmarów. Jednak wszystko zmierza ku dobremu, tak myślę.
****
Minęły ponad 3 tygodnie od wizyty Markusa u nas.  Widziałem, że Simone żyje się o wiele spokojniej, kiedy wiedziała, że nie musi się już bać. Ja również żyłem spokojniej. Nie musiałem martwić się o to, co mu przyjdzie do głowy i mogłem skupić się na mojej rodzinie i piłce.
Pewnego wieczoru zadzwonił do mnie Christian. Mówił, że musi pilnie się ze mną spotkać. Nie chciał mówić, o co chodzi, jednak nie pozostawiał mi innego wyboru. Poszedłem do niego by dowiedzieć się o co chodzi. Zadzwoniłem do drzwi i cierpliwie czekałam, aż otworzy. Przyszedł po chwili i zaprosił mnie do środka. Udaliśmy się do jego pokoju.
-Co się stało? I czemu było to takie pilne? -spojrzałem na niego z niepokojem.
-Pamiętasz Bena? -spytał, przyglądając mi się, ale widząc moją minę postanowił mówić dalej –Ten mój kolega, który jest przyrodnim bratem Markusa. 
-Ach tak, teraz już pamiętam. -uśmiechnąłem się blado. -Ale nadal nie rozumiem, o co chodzi?
-Przed chwilą był u mnie. Chodzi o Markusa... –odparł, a ja kompletnie nie wiedziałem czego się spodziewać.
Nie minęło dużo czasu gdy dowiedziałem się prawdy. Prawdy, w którą nie mogłem uwierzyć…
-Do jasnej cholery! -złapałem się za głowę. -Chciałem żeby już wszystko było w porządku, żeby już zniknął z naszego życia...ale nie...no po prostu nie wierzę w to! -nerwowo zacząłem krążyć po pokoju.
-Lars ale to nie jest nikogo wina. -chwycił mnie za barki -Uspokój się i zastanów się, czy mówimy o tym Simone, czy nie.   
-Nie chciałbym, nie chcę żeby znowu musiała o nim myśleć. Ale nie mamy wyboru. -westchnąłem. -Jak jej nie powiem, to prędzej czy później się wygadam. Nie będę umiał zapomnieć o tym, co powiedziałeś...
***  
Siedziałam w domu, czekając za Larsem, który nagle musiał wyjść do mojego brata. Zastanawiałam się co to za nagła sprawa, martwiłam się, tym bardziej, że Christian nic nie chciał mówić Benderowi przez telefon. Piłkarz wrócił szybciej, niż się spodziewałam. Był wyraźnie czymś zmartwiony. 
-Co się stało? -spytałam zaniepokojona. -Czemu cię nie było tak długo? Stało się coś? -przypatrzyłam mu się, żądając od niego jakiejkolwiek odpowiedzi.  Jednak on milczał. Usiadł obok mnie i wyciągnął jakąś kopertę z kieszeni.
- Musieliśmy zastanowić się dokładnie czy ci to przekazać, jednak... -zawahał się. -oboje uznaliśmy, że prędzej czy później dowiedziałabyś się o tym. -po jego słowach kompletnie nie wiedziałam co oczekiwać.
Co takiego zawierała ta koperta? Niepewnie wzięłam ją do ręki i otworzyłam. W środku znajdowała się jedna kartka. Wyciągnęłam ją i zaczęłam czytać jej zawartość.    

Droga Simone.    
Mam nadzieje, ze ten list trafi w Twoje ręce. Wiem, że nie chcesz mnie już znać, jednak proszę cię, nie wyrzucaj tej kartki, dopóki nie przeczytasz całości. 
Gdy już będziesz to czytać najprawdopodobniej nie będzie mnie już na tym świecie. Bynajmniej o tym marzę. Pewnie dla wszystkich będzie szokiem to, co się stało. Jak taki skurwysyn jak ja mógł się zabić? Przecież nie miałem do tego powodów. I właśnie tutaj wszyscy się mylili. Poprzez pracę i wszystkie inne okoliczności...wpadłem w totalne bagno. Walczyłem z tym, ale nie udało mi się. Piłem, paliłem, sięgnąłem nawet po dragi żeby się uspokoić, odciągnąć od tego.  Ale nie udało mi się.
Nie umiałem patrzeć na siebie. Nie umiałem również patrzeć na to jak jesteś szczęśliwa z innym facetem. Przepraszam, że chciałem...że zniszczyłem ci życie. Wiem, że już przepraszałem, ale wiem, że to i tak za mało. W moim życiu było za dużo nienawiści. Może to dlatego, że za dużo się jej naoglądałem. Ona była tam ze mną, cały czas. Nie umiałem jej zwalczyć.  Strasznie żałuję tego, że cię biłem. Jednak nie umiałem panować nad swoimi emocjami. Często byłem agresywny, bo byłem pijany lub zjarany. Kiedy odeszłaś...nie potrafiłem tego przyjąć na klatę. Przyjechałem do ciebie naćpany i pewny swego.  Jednak to wszystko mnie wykończyło. Skłamałem, że wyjeżdżam, bo chciałem abyś nie musiała się już więcej bać. Sam chciałem zapomnieć od wszystkim.
Chciałem zacząć normalnie żyć. Próbowałem, naprawdę się starałem, ale zamiast tego coraz bardziej się pogrążałem. Nie umiałem już normalnie funkcjonować. Uzależniłem się od tych wszystkich gówien, było już za późno by cokolwiek z tym zrobić. Postanowiłem, że samobójstwo jest jedynym słusznym rozwiązaniem. Uważam, że dzięki temu skrócę męki sobie i innym. Przede wszystkim Tobie. Już nie musisz się mnie bać.  
Wtedy gdy rozmawiałem z tobą z Larsem...chciałem was przeprosić. Taką miałem ostatnią wolę. Wiedziałem, że i tak mi nie wybaczysz. Ale nie martw się, i tak spłonę w piekle za to wszystko. A Ty będziesz żyła szczęśliwe. Życzę ci tego. Zapomnij o mnie.   
Markus  


-----



Chyba mój komentarz jest tutaj zbędny.
Pozdrawiam <3